wtorek, 17 grudnia 2013

„Hi Five”, czyli co, jak, kiedy i skąd... mowa o piątce na przywitanie!


Biegając tu i tam... czasem napotykam na swojej drodze ziomka swojego pokroju, biegacza, runner'a... jak kto woli, nomenklatura dowolna - Hi Five! Hmm... Reakcja, zazwyczaj biegacze odwzajemniają gest... dźwigając swoją piątkę w górę, z uśmiechem na twarzy ewentualnie z lekkim zdziwieniem... o co biega? Mianowicie, pracując jakiś czas temu w stolycy naszego pięknego kraju, wieczorami... po pracy, weekendy, biegając wzdłuż Wisły... po zachodniej stronie, trasą Mokotów, Siekierki, Augustówka, byłem dokładnie w takiej samej sytuacji jak biegacze, których spotykam na co dzień. Zdziwienie, o co biega i w ogóle... a tak naprawdę, gest wywołał u mnie spory entuzjazm; ooo myślę sobie... gorol wita się z hanysem, on pewnie mógł pomyśleć to samo; ooo warszawiak wita się z warszawianinem ;) bądź odwrotnie, opcji jest sporo... jak kraj długi i szeroki.

Dążąc do sedna, gest wywołał u mnie spory entuzjazm, poczułem jedność, moc i przynależność do sporej grupy, jaką tworzą biegacze. Wzajemny szacunek, nieważne ile się ma kilometrów, maratonów i zawodów na swoim koncie. Zresztą... podobne gesty można zauważyć w innych społecznościach, grupach tworzonych przez ludzi z pasją, czy też w grupach zawodowych, na myśl akurat przychodzą mi motocykliści i kierowcy dużych ciężarówek... tirów.
        
Kończąc krótki wywód, dodam, że Śląsk to nie tylko kopalnie, hołdy, familoki i cała społeczność związana z wydobyciem, ale także ludzie, miejsca, o których warto mówić i pisać. Tak oto, ten piękny gest Hi Five, zagościł na naszej śląskiej ziemi, a wszelkie uśmieszki i ironiczne słowa, padające z ust ludzi nieżyczliwych, można wsadzić... odłożyć do lamusa, do zobaczenia na trasie.

Piotr Czesław/Wild Runner's Team      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz