Nie
nastawialiśmy się na „lekko łatwo i przyjemnie”, ale na fantastyczną zabawę
i nie zawiedliśmy się. Trasa rajdu obejmowała 18 punktów kontrolnych — baz na
terenie Czechowic-Dziedzic. Zgodnie z założeniem nie minęliśmy żadnego. Z racji
tego, iż nasz zespół od lat ma jasny podział na mózg operacji oraz siłę mięśni,
nie było problemów z wybraniem reprezentanta poszczególnych zadań.
Pierwsze zadanie wymagało tęgich umysłów matematycznych, ale w końcu jesteśmy wyjątkowi, żadne zadanie nas nie zniechęcało. Doświadczeni w wiosłowaniu sprawnie poprowadziliśmy kajak, zrobiliśmy szaszłyk z nadmuchanego balonika, a siła mięśni wspięła Jarka na ściankę. Zmysł myśliwego nie zawiódł, zawiodło oko, ;P z minutami karnymi po strzelnicy pędziliśmy dalej, z podobnym skutkiem poszło nam strzelanie z dmuchawki..., niestety naszym jedynym doświadczeniem w tej kwestii było obejrzenie filmu „Indianin w Paryżu”. Na kręgielni poszło już znacznie lepiej, przecież nie liczy się technika, liczy się skuteczność, w rzucie „śmieciem” do miski nie mieliśmy sobie równych, a w odgadywaniu smaków lodów jesteśmy mistrzami. Zadaniem przywołującym wspomnienia z dzieciństwa było odgadnięcie hasła, składającego się z liter nazwisk mieszkańców czechowickich bloków, nawiązały się nowe znajomości, doszło do między zespołowej współpracy, a nawet padł pomysł: dzwonimy i uciekamy ;P. Ostatnim naszym zadaniem było przepłynięcie basenu, z uwagi na fakt, iż mój styl pływacki bywa kontrowersyjny i nie chcieliśmy dekoncentrować pozostałych zawodników, zadanie to wykonał Jarek.
Pierwsze zadanie wymagało tęgich umysłów matematycznych, ale w końcu jesteśmy wyjątkowi, żadne zadanie nas nie zniechęcało. Doświadczeni w wiosłowaniu sprawnie poprowadziliśmy kajak, zrobiliśmy szaszłyk z nadmuchanego balonika, a siła mięśni wspięła Jarka na ściankę. Zmysł myśliwego nie zawiódł, zawiodło oko, ;P z minutami karnymi po strzelnicy pędziliśmy dalej, z podobnym skutkiem poszło nam strzelanie z dmuchawki..., niestety naszym jedynym doświadczeniem w tej kwestii było obejrzenie filmu „Indianin w Paryżu”. Na kręgielni poszło już znacznie lepiej, przecież nie liczy się technika, liczy się skuteczność, w rzucie „śmieciem” do miski nie mieliśmy sobie równych, a w odgadywaniu smaków lodów jesteśmy mistrzami. Zadaniem przywołującym wspomnienia z dzieciństwa było odgadnięcie hasła, składającego się z liter nazwisk mieszkańców czechowickich bloków, nawiązały się nowe znajomości, doszło do między zespołowej współpracy, a nawet padł pomysł: dzwonimy i uciekamy ;P. Ostatnim naszym zadaniem było przepłynięcie basenu, z uwagi na fakt, iż mój styl pływacki bywa kontrowersyjny i nie chcieliśmy dekoncentrować pozostałych zawodników, zadanie to wykonał Jarek.
Wycieńczeni, ale szczęśliwi udaliśmy się po pamiątkowy dyplom i oklaskiwać najlepszych. Liczymy,
że w następnym roku również będzie nam dane wziąć udział w rajdzie.
tekst/zdjęcia; Dominika
Gajko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz